Wyścig koni - z tym zawsze będę kojarzył "Romans...". Wstęp trochę przydługi i nudnawy, ale im bliżej końca, tym pojawiało się więcej niewiadomych. Jak w dobrej powieści detektywistycznej, trzeba było łączyć kropki z perspektyw różnych bohaterów, żeby dowiedzieć się, co ostatecznie się stało. Nie mamy całościowego obrazu, więc czuję pewien niedosyt, szczególnie kiedy przypomnę sobie, ile miejsca autorka poświeciła np. na opis koni...
Poza tym tytuł jest trochę przerysowany - romansu jest mało, a jednak czytelnik wciąż na coś czeka. Totalne spłaszczenie problematyki utworu i sprowadzenie do jednego wątku. Wątek miłosny mi się podobał, ale to książka nie tylko o relacji Teresy z... nie będę zdradzał ;).
Oprócz tego podobały mi się filozoficzne przemyślenia starego Laterny. Ciekawe i wymagające skupienia.
A samo zakończenie - wow.
Jak na lekturę na studiach - całkiem przyjemna.