Dziwna treść, a jednocześnie wyjątkowa o bogatym przesłaniu i pięknie napisana. Gdyby zapytać, o czym jest ta książka, można odpowiedzieć, że o chłopcu, który tak bardzo kochał ptaki, że dosłownie ześwirował na ich punkcie i uwierzył, że sam jest jednym z nich.
Poznajemy Ptaśka jako dorosłego mężczyznę zamkniętego na oddziale psychiatrycznym. Siedzi w kucki niczym ptak, kręcąc głową, słucha opowieści swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Al z okaleczoną na wojnie twarzą próbuje przywrócić Ptaśka do normalności, wspominając beztroskie czasy, kiedy to razem budowali gołębnik.
Książka przeplatana jest perspektywami dwóch przyjaciół — całkowicie różniących się charakterami, a jednak trzymających się razem. Kiedy Ptasiek dochodzi do głosu, dzieło staje się mieszkanką filozofii i ornitologii.
Poznamy całe mnóstwo ciekawostek o ptakach głównie gołębiach i kanarkach. Wejdziemy w ich życie bardzo dosłownie. Po przeczytaniu tej książki człowiek zaczyna wierzyć, że gdyby bardzo chciał, potrafiłby latać. O tym właśnie jest ta książka o marzeniach, dążeniu do celu, nawet kiedy ten wydaje się zupełnie nierealny.
Autor płynnie potrafi mieszać beztroskę dzieciństwa z okrucieństwem i cierpieniem. Przezywamy krzywdę zwierząt, by później przejść do ludzkiej w opisywanych przez Ala wspominaniach z frontu. Śmiejemy się przy dialogach i pomysłach chłopców. Czasem znów zadziwiamy, wchodząc w umysł Ptaśka.
Piękny wątek oniryczny, który z jednej strony przedstawia spełniające się marzenie senne; z drugiej można go potraktować jako rozwijającą się chorobę psychiczną. Cała książka jest słodko-gorzką opowieścią o prawdziwej przyjaźni, którą nie dzielą różnice. Nietuzinkowa i pozwalająca zastanowić się nad wieloma rzeczami, odkryć w sobie na nowo dziecko i polecieć.