Już wiem czemu ta książka zyskała taki rozgłos na wattpadzie. Wcale się nie dziwię, że ludzie chcieli ją poznawać, bo wiele osób może się z tą historią utożsamić. Wciąż bywają związki, gdzie mężczyźni spotykają się z młodymi dziewczynami próbując je sobie wychować pod siebie. Partner głównej bohaterki był właśnie takim narcystycznym draniem. Poprosił dziewczynę o wolny związek na odległość. Chciał by on mógł nadal zaspakajać swoje potrzeby cielesne, skoro ona jeszcze nie była na to gotowa. Na dodatek i jej na to zezwolił, choć wiedział, że nigdy nie dopuści nikogo do siebie jeśli nie będzie go kochała. W ten sposób wmówił jej, że to dobry i szczery układ. Kiedy jednak dziewczyna rozpoczyna studia poznaje grupkę zakręconych osób. Za pomocą jednego chłopaka dowie się, że od początku była ogromnie ograniczana przez swojego chłopaka. Nie mogła ubierać się jak chciała, oglądała tylko to, co on chciał, robiła czego oczekiwał i nigdzie nie było miejsca na jej osobiste ja. W momencie, kiedy zostaje zapytana przez Rossa, przyjaciela dziewczyny z którą dzieli pokój, o to co ona lubi oglądać, jest zszokowana, że ktoś zadał jej takie pytanie. W jej związku ona nie decydowała o niczym. Co było miłe z jego strony to to, że on nie ocenił postępowania jej chłopaka, tylko zaczął jej pokazywać różne rzeczy. Chciał by odkryła co traci, by zobaczyła, że ma prawo coś lubić robić czy oglądać, bo to jej życie i jej osoba powinna być w tym najważniejsza. Oczywiście długo minie zanim to do niej dotrze, a tym czasem będziemy obserwowali jak na kartach tej książki dorasta i uczy się stawiać siebie na pierwszym miejscu. A co się dalej między nimi wydarzy pozostawię w tajemnicy:-)
Może to i jest opowieść dla nastolatków, ale tak naprawdę równie dobrze może to być historia każdego z nas. Niektórzy w związku wywierają presję na drugiej osobie i wtedy ona żyje w ich cieniu wykorzystywana na każdym kroku i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Polecam zatem do przeczytania każdej osobie, która nie myśli wpierw o sobie samej, tylko innych członków rodziny czy będąc w związku, wystawia na piedestał. Może czasami jest tu trochę wulgarności, pokazów obściskiwania się przy innych i braku kontroli w obliczu okazywania swoich uczuć, ale z drugiej strony, oni nie robią tu niczego nielegalnego. Jedna para jest tu ze sobą aż siedem lat i wciąż im na sobie bardzo zależy. Oni często ze sobą rozmawiają i widać wtedy właśnie to porównanie do normalnego uczucia i sprawiedliwości ich wyborów, względem tego zamkniętego, gdzie on może robić wszystko, a jej tego nie wolno. W sumie najlepiej żeby już nastolatki ją przeczytały, by zobaczyły, że w związku istnieje równouprawnienie i na spełnienie marzeń każda ze stron ma takie same prawa. Bo na tym polega właśnie prawdziwa miłość.
Z pobocznych spraw, druk jest trochę mały, dłużej się ją czyta, po za tym ma 656 stron, więc nie da się przeczytać na raz. Na pewno bardzo wciąga, bo chętnie odkrywamy pierwsze razy Jenny ciekawi jej zakłopotania i pewnej niewinności. Rozdziały są długie pisane z perspektywy postaci. Wraz z historią poznajemy ich myśli, więc późniejsze zachowanie nas nie dziwi. Niby można ją przewidzieć, ale i tak uroczo dajemy się ponieść emocjom. Bardzo dobry styl pisarski, bez większych zdobień czy porównań. Książka mnie do siebie przekonała i cieszy mnie, że na nią natrafiłam. Z pewnością kolejną czytającą będzie teraz moja siedemnastoletnia córka.
Ps. Jeśli chodzi o koniec książki, to nie wiem czy to był odpowiedni wybór...