"Projekt miłość" to wspaniały romans, który zabierze Was do typowego małego miasteczka, gdzie każdy wie o wszystkim, ale jednak bohaterowie tutaj zdołali ukryć kilka swoich sekretów.😊
Dahlia i Julian, Julian i Dahlia. Para, która przeszła przez wiele faz znajomości, łącznie z niechęcią, a może nawet nienawiścią, zauroczeniem i przyjaźnią. Aktualnie wpadają na siebie w niezbyt przyjemnych okolicznościach, ale los (a może wcale nie los🤫) sprawi, że będą musieli spędzić ze sobą mnóstwo czasu, co doprowadzi do nieuchronnej zażyłości.😉
Wiadomo, jest to romans, więc spodziewajcie się tu tego gorącego uczucia, raczej nie zepsuję niespodzianki mówiąc, że Dahlia i Julian będą razem, ale w tej książce ujęło mnie coś innego.
Lauren potrafi wpleść trudne tematy do swojej, z pozoru lekkiej, twórczości i tutaj ponownie to pokazała. Zarówno on, jak i ona, musieli i muszą mierzyć się z bardzo trudnymi chwilami, mowa o śmierci i żałobie, depresji oraz niepłodności. Na pewno nie jest łatwo pisać o takiej tematyce w z zasady pozytywnym, "happyendowym" gatunku, ale uważam, że tu udało się to świetnie.
Chwyciły mnie za serce takie codzienne problemy, brak koloryzowania, mówienia, że "wszystko będzie dobrze" itd.
No i teraz być może dla niektórych będzie to mały spojler co do zakończenia, proszę wtedy przejść do kolejnego akapitu, bo muszę to napisać: w końcu mamy szczęśliwe zakończenie BEZ ciąży! Ostatnio nawet natrafiłam na pytanie którejś z bookstagramerek o polecenia romansów nie kończących się ciążą, więc dziewczyno, jeśli tu jesteś, to jest właśnie taka książka!
I poproszę takich więcej.😊
Jako osoba, której podobne tematy są niestety bliskie, uważam ten wątek za wspaniale napisany i zdecydowanie jest to duży plus całej historii.
Uwielbiam bohaterów, zarówno głównych, jak i pobocznych, a wstawki w języku hiszpańskim w ich dialogach zrobiły świetny klimat i podkreśliły charaktery konkretnych osób.😊
Pojawiają się tu również postacie z innych serii autorki, oczywiście nie musicie ich znać, ale zawsze uznaję to za fajny smaczek.
Na koniec zostawiam jeszcze jeden dobry element, czyli kwestię odnawiania domów. U-WIEL-BIAM. Każda taka historia, podszyta w dodatku nutką magii, tajemnicy, czy nawet duchów, robi robotę, jeśli chodzi o atmosferę.
Podczas czytania, przypomniała mi się też inna książka - "Nowy projekt Maggie" Lucy Score, w której powtarza się wątek programu, nawiedzonego domu z historią itd., ale nie wiem, która powieść została napisana pierwsza, w każdym razie podaję ten tytuł bardziej jako polecajkę na zasadzie "jeśli lubisz to, przeczytaj to".😊
Podsumowując, ja uwielbiam tę książkę, totalnie mnie porwała i bardzo ją Wam polecam, a także czekam na kolejne tomy!
9/10😍