Zbiór opowiadań Borgesa z lat 1933-1934 określanych przez samego Mistrza jako początek jego prozatorskiej drogi literackiej. Czerpiąc ze Stevensona i Chestertona Borges bawi się krótką formą i opowiada o bandytach przeróżnej proweniencji, a jednocześnie uprzedza, że przesadny tytuł zbioru mówi o jego barokowości. Chyba nie do końca zadowolony z treści, być może patrząc na nią z perspektywy czasu, określa ją jako „nieodpowiedzialną rozrywkę człowieka nieśmiałego”, który odważył się fałszować i przeinaczać opowiadania cudze, nie mając odwagi, by tworzyć własne, „autorskie”. Borges trochę się z nami droczy, pozuje na osobę nieśmiałą, jakby czuł się zawstydzony swą "pisaniną", a przecież „Powszechna historia”, choć nie sili się na erudycyjne wyżyny jak „Fikcje” czy „Alef”, jest mieszanką równie wspaniałą.
I tak tropiąc koniokrada podążamy wzdłuż Missisipi, wśród zbuntowanych „Murzynów”, Mulatów i niewolników, odwiedzamy spelunki Santiago de Chile i Valparaiso, by odnaleźć tam ofiarę nikczemnej zmowy jezuitów, spotykamy wdowę Cing (pojawią się zatem wątki orientalne i przemyt opium), kobietę-pirata, pewnego nowojorczyka, który za obcięcie ucha żądał dolarów piętnaście, a za postrzelenie nogi – dwadzieścia pięć (100$, dla Twojej wiadomości, za „całą operację”), znanego wszystkim Billy the Kida, pewnego samuraja i jego czterdziestu siedmiu kompanów, którym sąd przyznał przywilej popełnienia samobójstwa. Kiedy kończymy tom i zaczynamy czytać „Et cetera” zdaje się, że przekra...