Przed oczami znów zjawia się obóz, wlokący się ludzie jak kościotrupy, na których zaczyna się w pewnym momencie patrzeć jak na coś normalnego, choć wiadomo, że jeszcze parę razy przesuną nogami i padną, i nikt ich nie podniesie. I jeszcze pamiętam te kominy buzujące ogniem dzień i noc. Długo leżysz, sen nie przychodzi, no, wreszcie przed oczami jakiś obraz zwykłego dnia, i nagle masz ci los! Znowu widzę obóz… I ja w nim jestem.
Bogdan Bartnikowski miał 12 lat kiedy w nocy z 11 na 12 sierpnia 1944 roku trafił do Auschwitz Birkenau. Dwadzieścia lat później zdecydował się jeszcze raz przekroczyć Bramę Śmierci. Ale Auschwitz się nie opuszcza. Wraca w dzień i w noc. Budzi koszmarem. Przez całe lata. I nie ma z niego ucieczki. To poruszające świadectwo o życiu w cieniu Auschwitz.