[…] Pewnego ranka w trzeciej klasie zatrzymałem się na moście po drodze do szkoły, oparłem o okrągłą, cynobrową belkę i pogrążyłem się w myślach. Poniżej wolno płynęła rzeka szeroka jak tokijska Sumida. Aż do tamtej pory nigdy nie pozwalałem sobie na roztargnienie, przez które straciłbym kontakt ze światem. Zawsze miałem wrażenie, że gdzieś za mną ktoś jest i mnie obserwuje, zawsze przybierałem jakąś pozę. Do każdego, nawet najdrobniejszego gestu dodawałem w głowie didaskalia: „zdezorientowany, patrzy na swoją dłoń”, „mówi, drapiąc się za uchem” – zachowania, przy których mogłoby stać „odruchowo” czy „nieświadomie”, dla mnie nie istniały. Kiedy ocknąłem się z zamyślenia, serce aż zadrżało mi z samotności. W takich momentach zawsze myślałem o przeszłości i przyszłości […]
Książka ta jest jednym z mniej znanych dzieł Dazaia, ale nie ujmuje to jej wyjątkowości. Można powiedzieć, że jest latarnią, która rzuci nieco światła na życie, poglądy, sposób myślenia tego niezwykłego twórcy - a także na inne jego utwory. Wraz z pisarzem odwiedzamy jeden z mniej znanych zakątków Japonii, jego rodzime strony, i jest to podróż bardzo osobista. Uczuciowa, złożona i elokwentna (znajdziemy tu wątki mityczne czy odwołania do dzieł innych pisarzy), specyficznie melancholijna - po prostu bardzo "dazaiowa".
Książka ta jest jednym z mniej znanych dzieł Dazaia, ale nie ujmuje to jej wyjątkowości. Można powiedzieć, że jest latarnią, która rzuci nieco światła na życie, poglądy, sposób myślenia tego niezwykłego twórcy - a także na inne jego utwory. Wraz z pisarzem odwiedzamy jeden z mniej znanych zakątków Japonii, jego rodzime strony, i jest to podróż bardzo osobista. Uczuciowa, złożona i elokwentna (znajdziemy tu wątki mityczne czy odwołania do dzieł innych pisarzy), specyficznie melancholijna - po prostu bardzo "dazaiowa".