,,Dwie poranione dusze, którym udało się uleczyć - to byliśmy my”
,,Poranione dusze” to książka, która boli! Od samego początku! Chociaż nie znam pióra autorki, to ta książka skradła moje ♥️ Autorka z wielką precyzją omawia najdrobniejsze emocje. Od początku będziemy siedzieć w głowie głównego bohatera i razem z nim przeżywać rozpacz, smutek, cierpienie. Tej książki dosłownie nie da się zapomnieć, będzie siedzieć gdzieś w podświadomości i kazać weryfikować nasze codzienne, małe tragedie.
W książce poznajemy Stu, który żyje szczęśliwie razem z żoną do momentu, kiedy pojawia się informacja o jej chorobie. Śmierć żony zburzyła spokój Stu, który opuszcza dom. Kiedy wraca domu na jego drodze pojawia się inna poraniona dusza, czyli Eli. Czy tych dwoje poranionych dusz odnajdzie szczęście i miłość? Musicie przekonać się sami ✋
,,Dwadzieścia siedem dni.
Dwadzieścia siedem pocałunków.
Dwadzieścia siedem razy, gdy powiedziałem ,,kocham”.
Dwadzieścia siedem wylanych łez.
Dwadzieścia siedem chwil, gdy tuliłem ją w swoich ramionach.
Dwadzieścia siedem płytkich oddechów.
Dwadzieścia siedem ostatnich minut”
Moim zdaniem ta książka jest o relacjach i to one powodują, że ta książka jest tak poruszająca. I to nie byle jakich relacjach, bo skupia się na więzach międzyludzkich, które powstają z naszego wyboru. Mówi o przyjaźni, miłości, oddaniu a przede wszystkim o odnajdywaniu swojego miejsca na ziemi i swoich ludzi. Skupia się też na negatywnych emocjach jakimi są: strach przed przeszłością czy przyszłością, strach przed niespełnionymj marzeniami, strach przed byciem nie dość dobrym, trauma i próby radzenia sobie z nią, nienawiść do siebie samych, gwałt, śmierć. W książce Magdalena Szweda szczegółowo opisuje relacje Stu i Mary oraz Stu i Eli, która kiełkuje, usycha, podnosi się, by w pełni rozkwitnąć.
Autorka pisze o śmierci i niesamowicie mnie przy tym wzruszyła. Razem ze Stu zastanawiałam się nad tym, jak łatwo stracić ukochaną osobę i jak należy doceniać każdą chwilę. Autorka nie przygotowuje czytelnika na moment ,,zrzucenia bomby", nie buduje sytuacji, w której możesz się spodziewać kolejnego ciosu... To się zwyczajnie dzieje, tak jak czasem w życiu. Przecież nigdy nie wiesz, co przyniesie następny dzień i to jest chyba najgorsze.
Książkę czytałam z zapartym tchem, zapadła głęboko w moją pamięć. To niepokojąca i porywająca historia z fascynującym głównym bohaterem. Magdalena Szweda przywraca wiarę we współczesną powieść, ale miejscami może nadwerężyć wiarę w ludzkość.
,,Poranione dusze” to książka piękna, a jednocześnie tak brutalna. Ciężko znaleźć w niej pojedyncze cytaty, które chwytają za gardło i język, bo autorka buduje całe sceny, które zalegają nam w umyśle i powoli rozpadają się na czynniki pierwsze. Język jest przejmujący i niesamowity, tak, że doskonale chwytamy obrazy. Krótko mówiąc: im dalej z fabułą książki, tym gorzej, czyli lepiej, a końcówka mnie pozytywnie zaskoczyła.
Zupełnie szczerze w tej książce przeważają smutne wydarzenia. Oczywiście otrzymujemy momenty radości, ale jak to w życiu - ciesz się dniem dzisiejszym m, bo niewiadomo co przyniesie jutro. Ta książka pokazuje, jakie jest życie. Krzyczy o tym, że trzeba doceniać to co się ma, uświadamia jak wiele rzeczy bierzemy za pewnik, zapominając jak pewne kwestie bywają ulotne. Naprawdę czytając tę książkę wielokrotnie musiałam dawać sobie czas na oddech. ,,Poranione dusze” to książka, która zapoczątkowała u mnie proces analizy tego co mam, miałam i mieć będę oraz jak dzisiaj wygląda moje ,,małe życie".
W moim odczuciu najważniejszym elementem tej opowieści jest miłość. Miłość, która wszystko przezwycięży, miłość bez oczekiwań, miłość, która pomaga walczyć z codzienną prozą życia.
Czy wielokrotnie płakałam przez tę książkę? TAK
Czy żałuję, że ta historia wygląda dokładnie tak jak została zapisana - absolutnie NIE.
Bo tylko to, co budzi emocje jest coś warte! Ta książka, otworzyła mi oczy na pewne tematy, spowodowała, że zaczełam przewartościować pewne sprawy.
Gorąco polecam 🖤
,,Ktoś, kto niegdyś kochał prawdziwą miłością, jest zdolny obdarzyć uczuciem kolejną osobę. Tylko musi na nowo otworzyć serce”