„Popłynę przed siebie jak rzeka” to opowieść o dorastaniu i podejmowaniu trudnych decyzji. O miłości i o stracie. O przemijaniu i o podziałach społecznych jakie miały miejsce w XX wieku.
17-letniej Victoria, mieszka gospodarstwo na farmie brzoskwiń. Jest jedyną kobietą w rodzinie, która dba o ojca, brata i wuja. Nikt nie myśli o jej potrzebach. Nikt nie podpowie jej co się dzieje z jej ciałem gdy dojrzewa. Jest samotna i przygnębiona.
Pewnego dnia los Victorii splata się z losem Wilsonem. Jest to młody chłopak z tajemniczą przeszłością. Jest włóczęgą, który chce żyć po swojemu.
Czy Victoria i Wilson będą w stanie dać sobie wzajemnie szczęście? Czy raczej każde z nich znajdzie swoją drogę i będzie podążać za swoimi marzeniami i pragnieniami? Przekonacie się sami.
Książka potrafi dostarczyć wielu emocji. Od złości, po poczucie niesprawiedliwości i smutku. Los Victorii nie będzie na pewno obojętny czytelnikowi. Czytając było mi jej bardzo szkoda, a z drugiej strony podziwiałam ją za siłę.
„Popłynę przed siebie jak rzeka” jak tytuł wskazuje jest o życiu, które płynie jak rzeka. I obojętnie czy jest ono spokojne czy pełne problemów i wzbiera jak rzeka, pływnie dalej. Lektura jest bardzo przejmująca, mądra i refleksyjna. Nie ma tutaj dynamicznej akcji. Raczej biegnie ona powoli. Autorka posiada piękny i barwny styl pisania, który ujął mnie od pierwszych stron. Zarówno opis rozwa...