Kiedyś bardzo często sięgałam po powieści szpiegowskie, czy z nielegałami w roli głównej. Jednak dawno tego nie robiłam, a książka „Ponikt” pozwoliła mi wrócić do „korzeni”.
Cała powieść została umiejscowiona w latach 50-tych XX wieku, gdzie autor świetnie oddaje klimat tamtych czasów. Na samym początku lektury czytelnik może czuć lekkie zagubienie spowodowane dość dużą liczbą bohaterów, których autor opisuje naprzemiennie iminami i pseudonimami. Powoduje to mały mętlik w głowie, ale gdy tylko się przez to przebrnie to zaczyna się robić znacznie ciekawiej.
Czasy „zimnej wojny” ze względu na nikłe źródła z tamtego okresu dają szerokie pole do popisu i kreowania treści, które mogą wciągnąć czytelnika bez reszty. Autorowi zdecydowanie się to udaje, a zwroty akcji wyłącznie potęgują zainteresowanie. Tajemnice, walka systemów, szpiedzy, brak możliwości zaufania drugiej osobie to wszystko zostało naprawdę dobrze przedstawione, a intryga wykreowana przez autora jest troszeczkę zawiła i łączy naszych bohaterów na wielu płaszczyznach. Dlatego, aby wszystko dobrze zrozumieć w moim odczuciu na lekturze trzeba się mocno skupić. Nie jest to książka na jeden wieczór, a raczej na kilka.
„Ponikt” to dobra powieść szpiegowska chociaż autor wprowadził w niej mały mętlik. Niemniej jednak jeżeli skupimy się dobrze na lekturze to nawet możemy się dobrze bawić podczas jej czytania. Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom powieści szpiegowskich...