Fragment: Tajemniczy nieznajomy. Drzwi rozwarły się gwałtownie. W smudze słonecznego blasku, która padła od podwórza, Filipczakowa ujrzała najpierw ciemną, rozczochraną czuprynę wysokiego, szczupłego chłopaka, a potem dużą wiązkę marchwi i pietruszki pod pachą, a wreszcie bose i brudne stopy. Pociągła, śniada twarz kobiety, czerwona i rozgrzana od płyty kuchennej, spurpurowiała jeszcze bardziej na widok przybysza.