„Wiosna ,Lato, Jesień, Zima; Śmierć jest piąta, wszystko spina.- przysłowie arktyczne”
Zaczyna się jak u Hitchcocka od trzęsienia ziemi, a później napięcie narasta.
Bardzo ciekawie skonstruowany świat. Bezruch jest światem, gdzie płyty tektoniczne są w ciągłym ruchu. Powoduje to wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, zasnuwanie nieba pyłem na długie lata i wtedy następuje piąta pora roku. Mieszkańcy starają się do tych okresów przygotować. Część z nich potrafi wpływać na te ruchy tektoniczne, zwą się górotworami. Niestety ich umiejętności wywołują strach i nienawiść w zwykłych mieszkańcach. Nad nimi stoją Stróże i jest jeszcze parę ciekawych postaci. Oprócz tego są dziwne i zagadkowe dla wszystkich mieszkańców relikty przeszłości. Książka zaczyna się od przeplatających się opowieści trzech kobiet, górotworów walczących o przeżycie. Te trzy opowieści w fantastyczny sposób się ze sobą splatają i uzupełniają. Jest to powieść niezwykła i zaskakująca. Fabuła trzymająca w napięciu, odsłaniająca powoli kolejne elementy układanki. Główni bohaterowie barwni i przekonujący. Człowiek kontra przyroda. Człowiek kontra to czego nie rozumie i nie jest w stanie pojąć i co wywołuje lęk. Jak żyć gdy świat się kończy? A czy koniec jest jakimś początkiem?
Po dyskusji na LC o autorce sięgnęłam po tą książkę. Było to wspaniałe odkrycie. Zasłużyła sobie w pełni na te nagrody. Będę szukać następnych tomów.
Gorąco polecam, nie tylko fanom gatunku. To jest świetna powieść