„Zaraza” to pierwszy tom serii „Jeźdźcy Apokalipsy”. I jest to książka, która dostarczyła mi wielu emocji. Niesamowicie bawiłam się podczas czytania, zwłaszcza części pierwszej. Bardzo podobała mi się relacja Zarazy i Człowieka o imieniu Sara. Dziewczyna została wybrana do zabicia Jeźdźca. Wiedziała, że czeka ją śmierć, ale pomimo to strzeliła i podpaliło ciało przystojnego potwora. Nikt jej jednak nie powiedział, że Zarazy nie można zabić i stała się jego zakładnikiem.
Pomimo, że zadał jej wiele ran, nie potrafiłam Jeźdźca nie lubić. Wręcz przeciwnie. Im dłużej ta para przebywa ze sobą, tym szybciej zdaje sobie, że coś do sobie czują. Tylko co? Tego nie potrafi nazwać Zaraza. I najpierw ich docinki mnie bawiły, a później poradność pięknego Jeźdźca.
Zarówno Sara jak i Zaraza to postacie, które zostaną ze mną na dłużej. Ona jako człowiek, słaba a zarazem odważna. Zaraza to facet, który pomimo, że jest silny i nieśmiertelny jest trochę gamoniotowaty. Ale uroczy w tej swojej nieporadności.
Książka napisana jest łatwym, lekkim językiem i czyta się bardzo przyjemnie. Mam nadzieję, że się skusicie, a ja uciekam czytać 2 tom „Wojnę”. Jestem ciekawa czy Pan Wojna będzie tak samo nieporadny jak Zaraza.
„Przyszedłem podbić tę Ziemie i ludzi. Ale zamiast tego podbił mnie człowiek”.