A teraz będzie bardzo krótko. Otóż książka przyprawiła mnie o ból głowy i sprawiła, że pierwszy raz miałam ochotę napisać Wam wprost, że tej książki "Nie polecam", ale.... Zacznijmy od początku.
"Perwersyjna miłość" jest kontunuacja "Perwersyjnego bogacza", czyli historia Donovana i Sabriny. Donovan ma chorobliwą obsesję na punkcie Sabriny i jej bezpieczeństwa. Powstała specjalna teczka w której wszystko się znajduje. Ta opiekuńczość momentami mnie przerażała. Czy zakochany człowiek tak się zachowuje? Nie wiem, ale tutaj to był jakiś obłęd 😳😳 Sabrina w tej części miałam wrażenie że ma zaburzenia psychiczne. Niby się złości, wścieka, jest zazdrosna, ale seks z Donovanem sprawia, że złość jej mija na "biegu" ... Perwersyjne to napewno były sceny seksu, a miłość tutaj? Nie, nie i jeszcze raz nie. Istna zabawa w kotka i myszkę, która coraz bardziej mnie denerwowała i irytowała.
Podsumowując książkę, jeszcze nigdy nie umęczyłam się przy czytaniu jak przy tej książce... Nuda poganiała nudę. Donovan w moich oczach stał się... No właśnie kim? Stalkerem, chorobliwie zazdrosnym kochankiem, mężczyzną? A Sabrina to głupiutka dziewczyna, która jedno myślała, drugie robiła, trzecie żałowała...
Czy polecam? Sami zdecydujcie... 🤭