Nie wiem dlaczego, ale patrząc na okładkę, bo opisu nigdy nie czytam, czytając ją byłam w nie małym szoku. Po pierwsze, nie sądziłam, że będzie to książka o wirusie. Sami przeszliśmy piekło, kiedy i nas on opanował, więc wtedy ogólne czytanie o nim bardzo mnie denerwowało. Ale nie tutaj. Niby nie dużo czasu minęło, a jednak wszystkie te sytuacje z zamykaniem nas w domu wydawały mi się bardzo odległe. Czytając, czułam się jak młoda dziewczyna, która pochłaniała dawną opowieść o tym jak wirus niszczył całe społeczności, nie tylko pojedyncze osoby. Oczywiście tutaj nazywa się on 6DM, co tłumaczyłam sobie na sześć dni mordu, bo tyle najdłużej chory był w stanie wytrzymać. Musicie zwracać uwagę tutaj na przeskoki w czasie, gdyż wpierw mamy opowieść po chorobie, a później w nagłówku jest opisane jak w czasie wstecznym całe piekło dopiero się rozpoczynało. Oj nie był to łatwy czas, gdyż bohaterka wszystko nam opowiada po kolei, jak ludzie zaczęli znikać, niektórzy wyjeżdżali, inni uciekali za granicę i tak naprawdę ona nie wie co się z nimi stało, jednak braki w mediach, do których doszło, uniemożliwiały jej dalszą obserwację. Opisuje jak inni starali się znaleźć na wirusa lekarstwo i jak szybko sami padali podzielając los innych. Niby to są tylko opisy, ogólniki, ale naprawdę potrafią zmrozić krew w żyłach. Wszystko przeżywamy jakbyśmy czytali o tym, co działo się u nas i dopiero, kiedy postać sama zwróciła uwagę na to, że ona żyje, że jej nic nic nie jest, zauważyłam to. Tak bardzo mnie pochłonęła historia, że nie zadałam sobie tego najważniejszego pytania, dlaczego jej nic nie było? Żyła sobie spokojnie nadal i cały świat, wszystko wokół niej było już tylko jej. Reszta w końcu nie żyła. Jak sądzicie, co takiego w tym czasie robiła? Jak zakończyła się jej historia, skoro nie miała nawet co do kogo powiedzieć?
W całej opowieści zwróciłam uwagę na słowa jej przyjaciółki, które powiedziała do niej zanim wyjechała. Zapytała się jej, co potrafi robić? Czy umie hodować zwierzęta? Czy wie jak się zakłada ogród warzywny? Czy potrafi zrobić cokolwiek, jeśli innych ludzi by zabrakło? Tak się składa, że żywioły wokół nas naprawdę szaleją, a ona jedna zadała bardzo ważne pytania. Teraz siedzi się tylko w internecie, co nie wiemy, to Google wie. Ale jeśli go nie będzie? Czy potrafilibyście przeżyć w warunkach polowych? Czy potraficie znaleźć wśród natury naturalne leki? Jeśli nie, to może pora się tym zająć. Jestem zdania, że zawsze warto wiedzieć więcej. Dlatego doszkalam się w zielarstwie:-)
Szczerze polecam książkę, bo jest takim efektem przebudzenia, daje do myślenia i pokazuje, że pieniądze nie są nic warte, jeśli nikt nie wyprodukuje rzeczy, które moglibyśmy za nie kupić:-)