„Oficjalna legenda głosiła, że potomkowie jednego z domniemanych autorów „Opowieści znad brzegów rzek” przez trzy pokolenia byli głusi i niemi, pokutując za zgorszenie, jakie wywołał ich przodek”.
Zabrzmiało groźnie :)
„Opowieści znad brzegów rzek” to kolejna przeczytana przeze mnie chińska powieść historyczna, wydana po raz pierwszy najprawdopodobniej w XIV wieku.
Jak się dowiedziałam ze wstępu opisuje ona historię „Drużyny Sprawiedliwych Zbójców” grasującej w okolicy jeziora Liangszanpo. Pierwowzorem historycznym jest historia Sung Cianga, który wraz ze swoimi trzydziestoma sześcioma towarzyszami pustoszył prowincje Tsi i Wei, co działo się za czasów panowania dynastii Sung. Sung Ciang był człowiekiem uczciwym (jako sekretarz nigdy nie przyjmował łapówek), walczył tylko wtedy, kiedy było to konieczne, pomagał potrzebującym i nigdy nie nadużywał władzy. Krótko mówiąc był to wódz idealny, niezbędny element powstania ludowego.
Przeczytałam jako ciekawostkę. Nadmiar bohaterów był momentami przytłaczający!