Kinguńca- Śmiechuńca i Norbuńcio- Psotuńcio są małymi elfami, rodzeństwem o zupełnie innych charakterach. Dziewczynka jest grzeczna, ułożona, chłopiec nie słucha nikogo, często rozrabia i wpada w tarapaty. Pewnego dnia, kiedy Kinguńca po raz kolejny odmawia bratu zabawy (nie lubi się z nim bawić ze względu na jego zachowanie), ten postanawia uciec. Po drodze robi kawały, aż trafia do domu Baby Jagi. Tam robi coś, czego nie powinien (nie pierwszy raz) i ponosi za to konsekwencje. Zostaje zamieniony w pająka. Na ratunek wyrusza mu siostra, która obwinia się za zniknięcie brata. Czy jej się uda? Czy mały elf zrozumie, co robił źle? Czy się zmieni?
Zacznę od informacji, którą znajdziemy u autora:
„Opowieści Starej Puszczy. Przygody Kinguńci- Śmiechuńci i Norbuńcia- Psotuńcia” są wynikiem listów pisanych przez moje dzieci do Św. Mikołaja, w którego imieniu przesyłałem im jakąś bajką lub historyjką.”
Historia okazała się dość ciekawa, wciągająca, z przekazem i morałem. Ma trochę ponad 100 stron, czyta się ją bardzo szybko. To opowieść o braterskiej miłości, konsekwencjach własnych wyborów, niełatwej drodze pełnej przygód i nie zawsze bezpiecznej, jaką odbyła dziewczynka.
Ogromną zaletą książki są ilustracje, które według mnie są po prostu obłędne. Strasznie mi się spodobały,
są adekwatne do treści, przyciągają wzrok i zachęcają do czytania.
„Opowieści starej puszczy” to według mnie dość ciekawa książka dla dzieci. Polecam.
Recenz...