Dziś przychodzę do Was z powieścią „Opowieść sióstr”. Donatella Di Pietrantonio stworzyła opowieść wnikającą w temat burzliwych rodzinnych relacji… bolesnych, podszytych cierpieniem. Autorka niezwykle subtelnymi pociągnięciami pędzla maluje obraz głęboko skrywanej niezgody na rzeczywistość, narastające uczucie bezsilności i potworne osamotnienie w swoich osobistych tragediach.
Jak odnaleźć się w świecie, w którym matka „raniła z zimną krwią, mimowolnie, lecz głęboko.”?
Jak nauczyć się radości życia, gdy z mlekiem matki otrzymuje się nagromadzone zasoby bólu?
Jak odnaleźć się w świecie, w którym rodzicielka, która dała życie… sama z niego rezygnowała… zapadała się niebyt?
„Nie wiem dokładnie, na co matka umarła. Na raka, owszem, ale też na inne rzeczy. Na sumę zer. Na zerową wartość, jaką przypisywała pozostaniu przy życiu, na zerową użyteczność.” Przecież każdy człowiek pragnie być kochany, potrzebny… widziany…
Ta, która powinna wspierać, uczyć miłości, wierzyć w swoje dzieci… odgradza się od nich ciężką kurtyną oziębłości. Na tym podłożu wyrastają kolejne karłowate relacje…. Podszyte użytecznością, zazdrością, nieufnością i złośliwością („Zmarnowała lata na poszukiwaniu pieniędzy. A ja na nauce, jak jej odmawiać”). Dwie siostry Adriana i Arminuta wyrastają z rodzinnego bólu, dramatu i rezygnacji. Nawet gdy pojawiają się chwile wspólnego śmiechu, wsparcia, względnej otwart...