,, Śpiewając, zatracała się w miłości innej niż fizyczna, w myślach innych niż zagłada. Głos, który w niej wibrował i rósł, znajdował ujście w śpiewie. Chciała się zmierzyć z wielką arią".
Wspaniałą bohaterką jest tutaj Gustawa, czyli młoda kobieta, która bardzo chciała wyjechać na stypendium do Wenecji. Początkowo poznajemy ją od strony prywatnej, gdzie często podkreśla, że nie zbyt wielu pieniędzy nawet na zwykłe życie. Zarabia śpiewając, lecz i tak niewiele, kwoty są przeliczane na złotówki. Ma wielkie marzenia i ambicje, choć z braku poparcia u innych czasami chowa się za alkoholem opisując nam swój ból. To bardzo strojny język, mamy piękne ozdobniki i nietypowe porównania. Choć bohaterka odczuwa smutek, to jednak opisuje go niczym najmądrzejszą poezją. Gdyby ktoś chciał, to na każdej stronie można znaleźć wartościowe cytaty. Niby patrząc na okładkę dostrzeżemy tutaj zapowiedź śmierci, do której faktycznie dojdzie, lecz będzie owiana dość sporą tajemnicą. My poznamy ją bardziej pod kątem uczuć, przeżyć bohaterów, ich skotłowanych myśli, a niżeli pod kątem kryminału. Nie wiem jak inni, ale ja odniosłam wrażenie, że tą książkę trzeba czuć, a nie rozkładać na czynniki pierwsze. Już same opisy, kiedy czytamy o tym, że giną te śpiewaczki operowe widzimy bardziej pod kątem niepokoju Gustawy, gdyż zastanawia się czy jej osoba ma z tym coś wspólnego, czy może zwyczajnie ktoś toruje sobie drogę sam na wyższy szczebel kariery. Tutaj było nieco wątków p...