Bardzo dziwny był to kryminał, zupełnie nie klasyczny, ale jednak kryminał. Tylko że opowiedziany zupełnie nie po kolei. Najpierw trochę ze środka, kiedy znajdują się jedne zwłoki, potem trochę z przodu, kiedy były inne zwłoki, następnie trochę z końca i znowu ze środka. Albo jakoś tak, w każdym razie, zupełnie nie po kolei. Było to trochę irytujące, ale jednocześnie ciekawe.
Nie było też właściwie klasycznego śledztwa, albo może było w wersji zupełnie szczątkowej, jeśli w ogóle to, co było, można nazwać jakimkolwiek dochodzeniem. Było za to dużo dylematów moralnych. Zadziwień swoją własną osobą. Przyjaźni komisarza Sejera z małoletnim dzieciakiem i jego matką, oraz rodzinnych i przyjacielskich zawirowań.
A co najdziwniejsze w tym wszystkim, podobało mi się 👌. Nie, żeby mi dech zaparło z zachwytu, czy wrażenia, ale czytało się naprawdę fajnie i przyjemnie. Z ciekawością śledziłam postępowanie Ewy i jej, nazwijmy to, problemy. Ode mnie więc porządne mocne siedem gwiazdek. (zwłaszcza że to powieściowy debiut).