Oh my God! Spodziewałam się czegoś zupełnie innego!
Kiedy okładkowy blurb jest mało precyzyjny, wydumane problemy są osią fabuły, a irytujący bohaterowie odbierają przyjemność z czytania, nie będzie wybitnie, ani nawet dobrze, ale mimo to zdecydowałam się dokończyć lekturę, a następnie po dokładnym tego przemyśleniu nawet zrecenzować, chociaż nie lubię pisać takich tekstów.
Ale zacznijmy od początku, czyli od samego opisu. Jak możemy przeczytać na okładce powieść "to kwintesencja świata nastolatki, opisywana oczami i uczuciami szesnastoletniej Sary". Jeśli wydarzenia, o których czytałam, faktycznie takie są to albo żyję w innym świecie nastolatków, albo to zdanie jest mocno naciągane, podobnie jak większość książkowych problemów. Faktycznie historię poznajemy z perspektywy młodej dziewczyny — Sary (chociaż imię się zgadza — uff), ale główna bohaterka wraz ze swoją siostrą bliźniaczką szesnaste urodziny obchodzi dopiero tak naprawdę na sam koniec książki.
Fabuła — prosta, nieskomplikowana jak to w młodzieżówkach bywa, nie oczekiwałam zbyt wiele. Sara jest w przełomowym momencie swojego życia — kończy gimnazjum i zaczynając liceum, zmienia środowisko i rozstaje się z przyjaciółmi. Największą pasją dziewczyny jest śpiew — utalentowana wokalnie nastolatka trafia do orkiestry, w której może się rozwijać. To właśnie tam poznaje o dziesięć lat starszego chłopaka, w którym bardzo szybko się zakochuje.
...