„Od Liber Mundi to hipertekstu” Andrzeja Drożdża to niezwykle erudycyjnie napisana rozprawa z utopiami w literaturze, wsparta antropologiczną genezą samej książki. Autor – bibliolog – bada skąd wziął się w literaturze utopijny mit „nowego lepszego świata”, ale też jakie są społeczne i kulturowe reperkusje utopii (i antyutopii). Inny obszar mitu to wizja całkowitej kontroli – nie tylko nad przedmiotami czy ludźmi, ale także nad myślą, a szerzej – treścią. Jednym z efektów takiej wizji jest oczywiście cenzura, ale innym – idea Liber Mundi, Księgi Świata, która ogarniałaby całą ludzką wiedzę. Idea oczywiście utopijna, ale nie tylko różokrzyżowcy dali się jej uwieść. Współczesną postacią Liber Mundi ma być Internet – wyszukiwarka Google ma scalać całą wiedzę świata... przynajmniej te wiedzę zdigitalizowaną. Andrzej Dróżdż pisze jednak o zagrożeniach kulturowych związanych i z tą wizją. To zagrożenie to nie tylko technologiczne wykluczenie części społeczeństwa, ale też nietrwałość informacji, ulotność oraz brak odnośników umożliwiających weryfikację.