Nuvole Bianche. Białe chmury czyli kontynuacja pod tym samym tytułem, która zakończyła się dość nietypowo sprawiła, że byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy bohaterów. A drugi tom zaskoczył mnie niezwykle pozytywnie nie głównymi bohaterami a wszystkimi tradycjami jakie pojawiły się w książce o Szkocji. A także nieco mroczną tajemnicą, której w ogóle się nie spodziewałam. Przez te dodatki do fabuły, książka bardzo zyskuje i czyta się ją szybciej niż byśmy tego chcieli.
"Jakże łatwo było uciekać. Zdecydowanie łatwiej, aniżeli przyznawać się do własnych lęków".
Białe chmury pisane są w 1 osobie, od dwóch stron. Mamy tu drugą szansę, mroczną przeszłość i lekki wątek paranormal.
Choć uczucia głównych bohaterów są dość jasne, przynajmniej dla nich samych i nas czytelników to względem siebie nadal się oszukują. Historia zmienia trochę bieg gdy to Ally rusza za Aimil i ani on, ani my nie jesteśmy przygotowani na to co czeka nas w Glamis.
"Czasami jednak jest wręcz wskazane, by pewne wydarzenia raz na zawsze pochłonął mrok historii".
W pierwszym tomie obserwowaliśmy jak Aimil tęskniła za swoją posiadłością w Szkocji. I wcale się jej nie dziwię. Glamis jest piękne ale i mroczne. Stanowi taką kwintesencję dark academii, głównie przez swój klimat ale i... duchy. Które stanowią tu bardzo ciekawy plot twist. Oprócz tego wątku same tradycje szkockie jakie autorka przemyciła do fabuły bardzo za...