Warto czasami pomyśleć. I warto też czasem coś zapisać. Albo narysować wielkiego penisa, nudząc się na internalu w sali konferencyjnej. Bolesław Chromry wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wszystkich tych, którzy chcieliby sobie wytatuować napis „fuck my life”, ale nie mają odwagi i pytają o pudding z tapioki w barze mlecznym. • • • „Bolesław Chromry najpiękniej rozgrzesza z na swój sposób przyjemnego uczucia utraty złudzeń wobec świata. Oferuje smaczny i zdrowy humor grobowy. Twój wewnętrzny malkontent również poczuje się syty i przytulony”. Olga Drenda