Jak miło było ponownie zawitać do świata Jessiego i gier, które potrafią niszczyć wszystko i wszystkich, którzy się w niej pojawiają. W części pierwszej zakończyliśmy czytanie na tym, że chłopiec obiecał innym, że przestanie grać w grę która omal nie sprawiła, że do prawdziwego świata by już nie powrócił. Udało im się z niej wyjść, jednak kosztem jego przyjaciela Marka który w niej pozostał. Pomimo obietnic z części pierwszej, Jesse w tym tomie ponownie wkracza do gry, gdyż nie wyobraża sobie, by jego przyjaciel tam pozostał. Nie spodziewa się jednak, że choć wciąż pozostaje w świecie prawdziwym, bo on siebie widzi, to jednak ponownie wkraczając na karty gry, dla zwykłych ludzi jest niewidzialny. Tylko ten, kto gra w grę może go zobaczyć i to przez telefon. Będzie mu pomagał tata jego kolegi, który wciąż posługuje się sloganami używanymi w grach. Jesse co chwila będzie go prosił o wyjaśnienie, a to z kolei i nam pomaga, by móc pojąć o co mu będzie chodziło. Główna postać z tej części jest wykreowana nieco inaczej. Wydaje mi się, że jakby dorósł i stał się bardziej odpowiedzialny, choć nie zabraknie elementów, by podkreślić, że wciąż jest chłopcem, a nie dorosłym. Najbardziej podobało mi się w nim jego dobre serce, bo choć reszta napotykanych osób była dobra, to jednak woleli być bezpieczni, bez wykonywania jakiegokolwiek ryzyka.
Bądźcie pewni, że przeżyjecie tu ogrom przygód. Chłopak musi się wystrzegać wzroku innych grających na telefonie, gdyż wygra tylko ten, kto ...