Lubicie legendy i opowieści o duchach? Wierzycie w nawiedzone domy i w dusze błąkające się po świecie ze względu na niedokończone sprawy? Mnie zawsze fascynowały takie historie, mimo to nie wierzę w duchy:)
Jest rok 1908. Memento mori, czyli zdjęcie pośmiertne. Tym właśnie zajmuje się Thea Reed, która jest wędrownym fotografem. Tak właśnie trafia do Pleasant Valley. Ale nie do końca jest to przypadek. Miewa ona bowiem mgliste wspomnienia, które nie dają jej spokoju. Dziewczyna chce odkryć dlaczego prześladują ją te wizje.
Już w czasach obecnych poznajemy trzydziestoletnią Heidi Lane, która niechętnie przyjeżdża do rodziny na tajemniczą prośbę matki. Kobieta chcąc opóźnić spotkanie z rodziną wstępuje do antykwariatu, gdzie przegląda stare albumy ze zdjęciami. Nagle jedno zdjęcie, powoduje, że wstrzymuje oddech. Martwa kobieta, wyglądająca dokładnie jak Heidi.
Dwie kobiety żyjące w różnych czasach, a jednak łączy je jedno. Chęć poznania rodzinnych tajemnic i pragnienie odkrycia własnej tożsamości. Obie bohaterki wzbudzają sympatię, jednak historia Heidi wywarła na mnie większe wrażenie. Czy samotna i zagubiona kobieta w końcu odkryje prawdę o swojej przeszłości?
Przyznam, że spodziewałam się więcej dreszczyka i emocji po tej lekturze. W końcu historie o duchach wzbudzają strach i mocno pobudzają wyobraźnię, zwłaszcza te, które rozgrywają się w szpitalu psychiatrycznym. Z...