Sean Devaney był strażakiem od ładnych paru lat, a mimo to nie zobojętniał na rozpacz tych, którym pożar zabierał dobytek czy bliskich. Tak też było i tym razem. W porę pomógł młodej kobiecie. Wiedział już, że nazywa się Deanna Blackwell, że w pożarze straciła wszystko i jest matką małego chłopca, który kręcił się przy strażakach. Obudził się w nim instynkt opiekuńczy. Poza tym ta drobna kobieta o delikatnych rysach, pięknych oczach i ciemnych włosach była zdecydowanie w jego typie... [Harlequin, 2004]