Czarnoskóry wnuk króla afrykańskiego ludu Vai, a zarazem syn Niemki, dorasta w Hamburgu w czasach rosnącego w siłę nazizmu. Czując się niemieckim patriotą, stopniowo odkrywa, że to właśnie on określany jest przez ideologię jako wróg i podczłowiek...
„– Heil Hitler! Czym mogę służyć? – spytał matkę zza biurka przystojny dwudziestolatek [...]. – Czy tu składa się podania o przyjęcie do Hitlerjugend? Młody człowiek spojrzał na nią z niedowierzaniem. – O przyjęcie kogo? Jego? – świdrował mnie wzrokiem, jakby wypatrzył jakiegoś paskudnego robala. – Tak, mojego syna – odpowiedziała bez zmrużenia oka. Mężczyzna aż się cofnął. – Proszę natychmiast wyjść! Jeśli jeszcze to do pani nie dotarło, zmuszony jestem przypomnieć, że dla pani syna nie ma miejsca ani w naszej organizacji, ani w Niemczech, które budujemy. Heil Hitler! [...] Kiedy znaleźliśmy się w domu, matka tylko mnie przytuliła i się rozpłakała. – Tak mi przykro, tak bardzo mi przykro – powtarzała raz po raz. [...] – Mutti, proszę cię, nie płacz – błagałem, ale i mnie łzy spływały po policzkach. Rzadki widok, bo zwykle prześcigaliśmy się w zachowywaniu swoich smutków dla siebie. W końcu byliśmy Niemcami” – fragment biografii Hansa-Jürgena Massaquoi.