Co roku emerytowana bibliotekarka, Flora Majewska, wysyła swoim sąsiadom ręcznie robione kartki świąteczne. Ten rok ma być wyjątkowy, gdyż Flora zdecydowała się na opuszczenie ulicy Wierzbowej i zamieszkanie w domu spokojnej starości, w związku z czym zamiast kartki chce wysłać im listy mające być nie tylko formą pożegnania, ale też zawierające drobne rady i wskazówki.
Taki jest punkt wyjścia powieści "Najmilszy prezent" i właśnie w ten sposób zaczynamy poznawać kolejnych mieszkańców maleńkiej uliczki. Do czynienia mamy z całym przekrojem postaci od małej dziewczynki samotnie eksplorującej ogrody sąsiadów, przez młodych ludzi aktywnych zawodowo aż do osób starszych odkrywajacych uroki życia emeryta. I choć tak różni to każdy z nich dźwiga swój własny bagaż doświadczeń, strat i nadziei.
Nie powiem, by ta historia przypadła mi do gustu już od pierwszych stron. Wydawała mi się odrobinę drętwa i zupełnie nie w moim guście. A jednak z każdym rozdziałem, z każdą poznaną historią coraz mocniej przywiązywałam się do bohaterów, coraz chętniej poznawałam ich perypetie i z coraz większą niecierpliwością oczekiwałam na kolejne wydarzenia. I tak naprawdę zanim się spostrzegłam Agnieszka Krawczyk skradła moje serce, a jej słowa otulały mnie i przynosiły ukojenie. Bo choć Autorka pisze o sprawach ważnych, a nie każda z postaci w książce jest idealna czy bez wad to jednak z powieści bije spokój i ogromna wiara w drugiego człowieka.
Przywiązałam się do mieszkańców ulicy Wierzbowej. Oczywiście nie wiedziałam, że jest to pierwszy tom trylogii, ale z chęcią sięgnę po kolejne książki i poznam dalsze losy bohaterów tym bardziej, że wiele wątków nie znalazło jeszcze swojego zakończenia, a ja mam już swoje typy i jestem ciekawa w jakim stopniu się one sprawdzą.