Wiecie co? Kompletnie nie wiem, co mam myśleć o książkach, które ledwie się zacznie czytać, a tu już koniec widać... Wiadomo, że jak człowieka wciąga, to chce jak najszybciej poznać zakończenie, ale z drugiej strony kilka godzin na książkę to lekka przesada :-) Jednak "Najgorszy dom" Magdaleny Majcher nie tylko mnie wciągnął, ale również przemielił i wypluł właśnie w przeciągu kilku godzin.
Dom powinien być synonimem ciepła, bezpieczeństwa i miłości. Nie każdy jednak taki właśnie jest. I nie każda mama kocha swoje dziecko, chociaż to w ogóle nie powinno podlegać dyskusji. Miłość rodzicielska jest przecież bezwarunkowa. Okazuje się, że również nie każda.
Łucja Buchta to młoda i dość ekscentryczna prywatna detektyw z jeszcze niewielkim doświadczeniem, która dosłownie chwilę po uzyskaniu pełnoletności została rzucona na głęboką wodę. Wydarzyło się bowiem coś, co sprawiło, że własna matka wyrzuciła ją z domu i zapomniała o jej istnieniu. Przerażona dziewczyna wyruszyła z plecakiem na podbój stolicy i powoli stanęła na nogi, ale wszystko, co osiągnęła, zawdzięczała wyłącznie sobie. Rodzina pojawiała się wyłącznie w jej wspomnieniach, do czasu, aż pewnego dnia otrzymała wiadomość o zaginięciu młodszej siostry, Karoliny. Natychmiast wyruszyła do rodzinnego Namysłowa, jednak osiem lat nieobecności wywarło duży wpływ na jej relacjach nie tylko z rodziną, ale także z dawnymi znajomymi. Okazało się również, że właściwie nie zna własnej siostry, którą zachowała w pamięci jako małą dziewczynkę, tymczasem Karolina to już siedemnastoletnia młoda kobieta. Co stało się z Karoliną? Dlaczego zniknęła? Czy Łucji uda się odnaleźć siostrę całą i zdrową?
Postać Łucji jest świetnie skonstruowana. Jest to młoda kobieta z trudną przeszłością, pełna sprzeczności, wewnętrznego gniewu i dystansu do wszystkich wokół. Nie chce okazywać słabości, chociaż tylko ona wie, ile ją to kosztuje wysiłku. Winne są wydarzenia z przeszłości, które zmieniły jej życie w koszmar. Koszmar obaw i lęków wszelakich, wstydu, upokorzenia i samotności. I jak tu normalnie funkcjonować, kiedy pragnie się tej bezwarunkowej matczynej miłości, a dostaje się chłód i nienawiść? W takim rozdarciu właśnie żyje Łucja. I w zawieszeniu, chociaż robi wszystko, aby osiągnąć względną równowagę.
Magdalena Majcher rewelacyjnie opisuje trudne tematy. Z wyczuciem, delikatnością, ale równocześnie budując napięcie bez owijania w bawełnę i bez zbędnego patosu. To niesamowite, jaka lekka była ta narracja, choć powieść zawiera wątki związane z molestowaniem, odtrąceniem, samotnością i krzywdą. Jest straszna tajemnica z przeszłości, są trudne do zrozumienia emocje i reakcje głównej bohaterki, no po prostu wszystko to, co koniecznie musi się znaleźć w dobrej historii. I tutaj tak się właśnie stało, co mnie w ogóle nie dziwi w przypadku tej autorki. Poproszę więcej.