Nie do końca wiem co myśleć o tej książce. Liczyłam na dobrą powieść historyczną ze szpiegowskim motywem i zagadką, a otrzymałam nawet nie wiem jak to określić.
Najsłynniejszy fałszerze w Berlinie dostaje zlecenia namalowania kopii popularnego obrazu Vermeera. Wszystko dzieje się podczas II wojny światowej. Po wykonaniu zlecenia ginie. Po latach na jaw wychodzi fakt, że namalował dwie kopie, a nie jedną. Pięćdziesiąt lat później inni próbują rozwikłać tą zagadkę, ale sprawa nie jest tak łatwa jak na pierwszy rzut oka widać.
To co najbardziej nie podobało mi się w tej książce to jej kompozycja. Liczne wstawki typu „czytelnik na pewno nie wie…” albo „tu powinien pojawić się dialog…” bardzo mi przeszkadzały. Wprowadzały dla mnie chaos jakbym czytała szkic powieści, a nie książkę. Dodatkowo eseje, które pojawiały się raz na jakiś czas, nie miały dla mnie w ogóle sensu. Skakanie po wątkach również, ponieważ miejscami się gubiłam. Cała książka jawi mi się jako chaos i pogmatwanie. Pierwszy raz miałam z czymś takim do czynienia i nie powiem, żeby dobrze mi się to czytało. Gdy już wchodziłam i zaczynałam angażować się w fabułę, autorka ucinała, wstawiała fragment skierowany do czytelnika i zaczynała coś nowego.
Pierwszy raz jestem tak na nie jeżeli chodzi o książkę. Liczyłam na naprawdę dobrą powieść i niestety się zawiodłam. Książka w ogóle mnie nie angażowała, a wręcz jedynie irytowała. Niestety moim zdaniem potencjał...