Autobiografia barda warszawskiej ulicy, Stanisława Grzesiuka, przedstawiająca jego walkę z nieuleczalną wówczas gruźlicą.
“Martwienie się to ciężka praca, która nikomu jeszcze nie pomogła, ale niejednemu zaszkodziła.”
“Powiedział mi kiedyś kolega, że największe zwycięstwo to zwyciężyć samego siebie.”
“A jednak. Trzy lata nie piję. Na pijanych patrzę z litością, jak na ludzi chorych i nieszczęśliwych. Każdy przypomina mi o tym, że tak niejeden raz wyglądałem. Są jeszcze tacy, którzy namawiają do picia, inni nie namawiają i nie pozwalają namawiać. Większość natomiast nie daje wiary zapewnieniom o abstynencji. Kiedy wreszcie uwierzą? Po czterech, po sześciu latach?
Kiedy wreszcie uwierzą, że pętla nie musi się zaciągnąć, jeśli jest w człowieku ambicja?!”
“Jeśli utraciłem te i owe znajomości, to wiem, że odpadli ludzie słabi charakterem. Przy mnie pozostali tylko wypróbowani przyjaciele.”
“Kiedy wreszcie uwierzą, że pętla nie musi się zaciągać, jeśli jest w człowieku ambicja?”