Holly od zawsze nie znosiła Archiego, który niepostrzeżenie wkradł się w łaski jej ukochanego brata. Teraz będąc dorosłą kobietą nadal go nienawidzi. Pracuje w wydawnictwie, co było pracą jej marzeń, ale pomaga również w schronisku jako wolontariuszka. Na jej drodze znowu pojawia się Archie Denley, wielką gwiazda hokeja. Zostaje jej podopiecznym, a Holly zrobi wiele by mu się odwdzięczyć za przeszłość. W końcu zemsta najlepiej smakuje na zimno😈.
Archie od małego marzył by grać zawodowo w hokej i udało mu się spełnić to marzenie, tylko jakim kosztem. Stracił najlepszego przyjaciela i wiedzie puste życie pełne blichtru. Czuje się już tym wszystkim zmęczony i wypalony. Jeden głupi błąd i zostaje skazany na pracę społeczne w schronisku. Zupełnie nie spodziewał się, że spotka tam Holly. Czy pan gwiazdor odnajdzie się w nowej sytuacji?
Muszę przyznać, że ta książka zapowiadała się genialnie. Wspólna przeszłość, wcale nie taka różowa, jak by się mogło wydawać. Holly nadal trzyma urazę i zrobi wszytsko, by Archie to odczuł. Jak dla mnie była ona strasznie uparta, czasami wręcz głupio. Liczyłam na relacje hate-love, a dostałam hate w wersji jednostronnej. Archie to taki typ, który uważa, że wszystko załatwi pięknym uśmiechem, ale tym razem to nie wyjdzie. Będzie musiał pogodzić pracę w schronisku i treningi. Lubiłam ich jak darli ze sobą koty, za to, zupełnie nie czuje momentu kiedy to się zmieniło. Jakoś to do mnie nie przemawia🤷♀️. Strasznie ciekawiła mnie ich przeszłość i autorka stopiono dawała nam ją poznać. Spodziewałam się takiego zakończenia. Czułam, że to potoczy się w tym kierunku. Wielki plus za akcję osadzoną w schronisku, to co nowego i interesującego. Może nie jest to idealna książka, ale miło przy niej spędziłam czas. Idealna lektura na raz, do przeczytania i zapomnienia. Jeżeli lubicie mało wymagające książki z humorem to jest coś dla was.