Tak złe, że aż wklęsłe. Boleśnie. Niczym cios obuchem prosto w potylicę.
Skusiłem się, bo też piszę książkę o Fae. Powinienem - nauczony przykładem Sary Maas - nie sięgać po tego typu tomiszcza. Tyle, że "Mroczny książę fae" jest jeszcze gorszy od książek Maas. Dlaczego? Przecież też dyszący pożądaniem Fae i dziewoja, której miękną nogi na jego widok... ale dodatkowo - jako bonusik - autorka ma straszny styl. Praktycznie nie da się czytać.
Nie zdzierżyłem. DNF. Że też to w ogóle wydali.
Ale okładka ładna.