Libby Trent całym sercem wierzy w sprawiedliwość. Jej zdaniem każda wina powinna pociągać za sobą karę, a każdy zły występek winien być rozliczony.
Zawsze była szczera i prawa, więc tym bardziej szokuje ją fakt, że policja szuka u niej nazistowskiego zbrodniarza Hansa Brennera, który po drugiej wojnie światowej uciekł do Stanów Zjednoczonych.
Tym mężczyzną, oskarżonym o popełnienie nazistowskich zbrodni wojennych, popełnionych w Polsce podczas drugiej wojny światowej, zdaje się być Daniel Weiss, ojciec Libby. Najmilszy, najłagodniejszy człowiek, jakiego zna. Kochany, troskliwy, opiekuńczy, który zabrał ją do Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, składał darowizny, ożenił się z Żydówką.
To nie może być prawda. To musi być pomyłka.
Jednak kiedy kobieta znajduje w sypialni ojca tajemnicze pudełko wie, że zawartość może zmienić wszystko.
Autorka prowadzi historię na dwóch płaszczyznach czasowych. Współcześnie, w Stananach Zjednoczonych i w 1942 roku w Sobiborze, niemieckim nazistowskim obozie zagłady. Obie dramatyczne i wstrząsające. Obie historie, Libby i Hansa/Daniela pochłonęły mnie bez reszty i od pierwszej strony zastanawiałam się, co ja bym zrobiła.
Czytając, zastanawiałam się, czy patrząc na zło, tkwiąc w piekle na ziemi sam przez to stajesz się zły? Czy nie robiąc nic godzisz się na wyrządzanie krzywdy innym? Ile jest w stanie znieść człowiek? Ile jesteśmy w stanie wybaczyć? Czy byłabym w stanie wydać ukochaną osobę, wiedząc, że dopuściła się złych rzeczy?
Te dylematy moralne były ze mną przez cały czas. Żeby zło zwyciężyło wystarczy, że dobry człowiek nie zrobi nic.
To moje pierwsze spotkanie z autorką i jestem zachwycona, zauroczona i poruszona.
Mimo że "Mój ojciec nazista" jest fikcją literacką, to jednak inspirowana jest prawdziwymi, tragicznymi wydarzeniami.
Koniecznie, ale to KONIECZNIE musicie poznać tę historię!!