Fragment środkowy: Jeszcze tego dnia młody Starża jął się ćwiczeń rycerskich wespół z innymi wojami, którzy przebywali na Wawelu. Najwięcej śród nich było młodych Starżów, choć nie brakło Lisów, Bogoriów, Gryfitów, Strzegończyków, a nawet Okszów i Odrowążów. Przeważali rycerze krakowscy, ale byli i Sandomierzanie, trafiali się Wielkopolanie, no i oczywiście Ślązacy. Niemcy natomiast mieli kwatery w mieście. Mir stał między nimi i Henrykiem Prawym, ale to wcale nie oznaczało przyjaźni Polaków z psiogłowcami, jak ich powszechnie nazywano. Sam Sułko oświadczył, że dopóki on jest kasztelanem i komendantem Wawelu, żadnego Niemca na zamek nie wpuści, chyba że w orszaku Henryka.
Dobko wzbudził powszechną sensację, ukazując się na dziedzińcu. Krewni i przyjaciele spieszyli go witać, wyrażając radość z jego powrotu do zdrowia. Wielu spoglądało na niego z podziwem, bo wieść o bohaterstwie, jakiego dał dowody w klasztorze Franciszkanów, rozeszła się szeroko wśród rycerstwa, jednając mu przychylność nawet niedawnych przeciwników, których kilku podeszło go witać.