Powiedzmy, że pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie, dlatego nie mogłam pozwolić, by kolejna czekała w samotności. Miło było powrócić do naszych postaci, które mam ochotę nazywać ludźmi. Ktoś powie, że bycie biseksualnym to coś dziwnego, jednak ja znam osobę, która taka jest. Według mnie jest normalna, tylko ma szerszy krąg zainteresowań.
Co do książki, to zaczyna się całkiem podobnie. Widzimy Alexa na kozetce u Julii, który szczyci ją kolejnymi opowieściami. Jednak teraz, skoro zwracają się do siebie na Ty, można zauważyć, że ich role jakby bardziej się odwróciły. Jakby to nie Alex chciał o tym wszystkim opowiedzieć, tylko ona pragnęła ją poznać. Alex nie pozwolił jej przeczytać swojego pamiętnika. To ją nieco podburzyło, ale pozwoliła mu na dalszą opowieść.
Chciałam tylko wtrącić, że to czytelnikom zależało, by autor napisał częśc drugą i przyznaję, że jest na wyższym poziomie. Postacie są jakby pewniejsze, jakby czuli, że nam na nich zależy. I styl stał się lepiej dostrzegalny, jakby bardziej donośny, dosadny i lepiej ukształtowany. Postacie się kocha i nienawidzi jednocześnie. W chwilach rozpaczy chcemy ich pocieszyć, a wybuchach gniewu, zrugać. Jakby żyli naprawdę. Niewielu autorów potrafi tak wykreować świat, jakby istniał naprawdę. Nawet nie chce nas do tego przekonywać. My sami widzimy, a raczej czytamy o przyjaźni, która potrafi zatrzeć każdy ślad. Kiedy czytałam o upokorzeniu Alexa, aż mnie serce ściskało. Bardzo kochał Mikkiego, wparował do jeg...