“Miłość na wojennej wyspie” to historia inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. O tyle ciekawa, że akcja rozgrywa się na Jersey- wyspie Normandzkiej, która stała się częścią Anglii okupowanej przez Niemców. Niespotykane tło dla historii miłosnej między Niemcem a Żydówką.
Muszę przyznać, że to taka książka w której akcja nie dzieje się zbyt szybko, nie ma zbyt wielu zdarzeń i zaskoczeń, jednak mimo to, czyta się ją jednym tchem. Najbardziej za serce chwyta fakt, że Hedy i Dorothea żyły naprawdę, a ich losy stały się kanwą tej opowieści. Kobiety spotkały się na wyspie w niezbyt przyjaznych okolicznościach, jednak to te niemiłe zdarzenia sprawiły, że stały się sobie bliskie. “Miłość na wojennej wyspie” to głównie historia o miłości- pięknej, wzruszającej, wznoszącej się ponad podziały i szczerej. Jednak ważną rolę odgrywa tu też przyjaźń, która wyrasta w trudnych warunkach i scala dwa zupełnie różne charaktery. Przyjaźń, która daje nadzieję, ocala i utrzymuje przy życiu.
Mam niedosyt związany z prawdziwymi losami kobiet, o których w posłowiu jest niewiele wspomniane. Jestem bardzo ciekawa jak potoczyły się ich losy i które zdarzenia faktycznie miały miejsce. Czy odnalazły szczęście? I czy miłość faktycznie przetrwała tak wiele prób?
Zanim zaczęłam czytać książkę, zerknęłam na mapę i zdjęcia by zobaczyć gdzie dokładnie umiejscowiona jest akcja i uważam, że miejsce jest cudowne i magiczne! Czytając, byłam właśnie tam, miałam przed ...