Ta kryminalna sprawa zapowiada się mało interesująco. Ot, zabójstwo dokonane na zapleczu miejskiego teatru. Śledztwo prowadzi doświadczony policjant, bez trudu ustalając sprawcę. Trochę dziwne jest, że zarówno detektyw, jak i morderca prowadzą to śledztwo wspólnie i to zanim jeszcze dochodzi do zbrodni. Domniemany zabójca jest przekonany, że oskarżenie go jest niesłuszne, choć stuprocentowej pewności nie ma. Już w żadnym razie nie może się zgodzić na uznanie go za seryjnego mordercę, do czego po odkryciu kolejnego trupa skłania się policjant wyznający zasadę: „nie ma motywu bez zbrodni”. Czy ktoś prowadzi jakąś grę? Czy obaj panowie wplątani są w sieć spisków, czy też sami ją tworzą? Czy zmieni coś nadciągająca na miasto – z zewnątrz i od wewnątrz – katastrofa? Jaki związek z tym wszystkim mają: tajemniczy stwór, awaria elektryczności, ryby głębinowe i badania nad nowym gatunkiem mięsożernej rośliny? Logika, sens, pojęcie prawdy – zostają wystawione na ciężką próbę, podobnie jak każda osoba, która zechce przeczytać ten antykryminał.