Przyznaję uczciwie, że do tej pozycji robiłam kilka podejść: początek mnie męczył, odpychała ilość ironii, przesadzonego poczucia humoru, które w większej ilości nieco się przejadało, nie czułam klimatu, o jaki tak usilnie zabiegała autorka. Po którymś z kolej podejściu, przy sprzyjającej aurze w końcu wpadłam w rytm, by w efekcie dość przyjemnie,... Recenzja książki Matka siedzi z tyłu. Opowieści z d**y wzięte