"Napisanie historii królowej Marii Antoniny oznacza wznowienie procesu (...), w którym strona oskarżająca i obrona zawzięcie z sobą dyskutują. Ton namiętny wprowadzili do rozprawy oskarżyciele. Aby ugodzić w królestwo, musiała rewolucja zaatakować królową, a w niej dotknąć kobietę.(...)
W procesie Marii Antoniny nie pominięto ani jednego środowiska, ani jednego oszczerstwa, aby osiągnąć cel, którym było zaprowadzenie nieszczęsnej kobiety na szafot.
Zarzucano jej bez namysłu wszystkie występki, jakie istnieć mogły (...). Nawet w przybytku sprawiedliwości, w sali sądowej, publiczny oskarżyciel patetycznie porównał z najsławniejszymi historycznymi rozpustnicami, z Messaliną, Agrypiną i Fredegundą.
W procesie Marii Antoniny nie pominięto ani jednego środowiska, ani jednego oszczerstwa, aby osiągnąć cel, którym było zaprowadzenie nieszczęsnej kobiety na szafot.
Zarzucano jej bez namysłu wszystkie występki, jakie istnieć mogły (...). Nawet w przybytku sprawiedliwości, w sali sądowej, publiczny oskarżyciel patetycznie porównał z najsławniejszymi historycznymi rozpustnicami, z Messaliną, Agrypiną i Fredegundą.