Honoré de Balzac był tytanem pracy, pisał po dwanaście godzin dziennie, stojąc przy pulpicie i wypijając morze kawy. Zajmował się także robieniem interesów, ale że nie miał do nich szczęśliwej ręki – nieustannie tonął w długach. Przy tym wszystkim cenił sobie luksus i prowadził bujne życie towarzyskie. W swoich książkach krytykował stany niższe, jednak zecerzy składający jego książki czytali je z zachwytem. Elity nie chciały przyjąć go w swoje szeregi, nie dostał się do Akademii, nie wybrano go posłem. Kościół katolicki, któremu pragnął służyć, wpisał wszystkie jego książki na indeks.