Opinia na temat książki Mam na imię Folkví

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn · 2024-10-29 10:38:55
Przeczytane
Całkowicie urzeczony powieścią Marii Hesselager piszę, co następuje.
Oto historia, której korzenie sięgają nordyckich wierzeń i magii. Opowieść o zakazanej miłości, która rozgrywa się gdzieś hen, na północy. Norny przędą nić ludzkich losów, Áslakr wyrusza na wojnę, a Folkvi uczy się akuszerki. Rodzeństwo łączy nierozerwalna, wydawałoby się, więź, supeł tak ścisłe ich wiążący, że Folkvi nie widzi dla siebie innej drogi – siostrzana, zakazana miłość jest dla niej wszystkim. Zazdrość wdziera się do serca dziewczyny jak kolec – brat zamierza poślubić inną i wtedy świat Folkvi ulega zimie, przysypany zmrożonym śniegiem. Życiu towarzyszy śmierć i porzucenie, lecz w sercu Folkvi ciągle tli się żar.
Hesselager pisze onirycznie – jej poetyckim słowom dałem się ponieść bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Ubrane z nich zdania są jak lód – zimne, zwięzłe i ostre, co tworzy dysonans, jakieś zdziwienie i nieopisywalną niewygodę; te zaś pozwalają odczuwać opowieść w wyjątkowo odmienny sposób. Więcej bowiem kryje się pod warstwą znaczeń, ukryte pod skorupą zmarzliny – Folkvi jest pełnokrwistą kobietą, wpada w szał, kocha, rozpacza, chce być ciągle kochana. Nie akceptuje zmian i zbyt pojemnego serca Áslakra , chce być dla niego jedyną i oczekuje, że i on tak ją postrzega, że rozumie jej miłość.
„Mam na imię Folkvi”, mimo że objętościowo niewielka, jest gęsta od znaczeń i wątków. Dawno nie poznałem bohater tak rozdartej miotanymi nią uczuciami i jednocześnie tak spójnej, poukładanej w swej wielowymiarowości. Smaczku dodaje nielinearne prowadzenie powieści i tajemnica jednej śmierci. Przez całą drogę towarzyszy nam niezwykła, czasem drgająca nerwowo atmosfera, ocierająca się o mistykę i zaświaty. A po przeciwnej stronie pełna życia wieś wikingów, proste odruchy i zaspokajanie codziennych potrzeb, biesiady i popijawy. Wspaniały obraz dawnego świata przybrany pajęczyną znaczeń.
Absolutnie do przeczytania.

Okładka jak świat z powieści – fragment obrazu Duńczyka L.A.Ringa, rewelacyjne tłumaczenie Agaty Lubowickiej dzięki któremu smakujemy miłość Folkvi.
Ocena:
Data przeczytania: 2024-09-15
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Mam na imię Folkví
Mam na imię Folkví
Maria Hesselager
6/10

Głęboko niepokojąca powieść osadzona w czasach wikingów. W położonej na rubieżach osadzie wikingów Folkví i jej brat Áslakr dorastali w komfortowych warunkach, od zawsze związani ze sobą niezwykle...

Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl