,, W życzeniach zaklęta jest magia, najczęściej dobra, lecz czasem i ta zła. Dlatego uważaj, czego sobie życzysz, bo przypadkiem może się to spełnić ".
Powiedzcie mi, czy chcielibyście posiadać magicznego słowika, który przez pewien okres czasu spełniał by wasze życzenia? Sami byście musieli wypowiedzieć zaklęcie w ten sposób, by czasem nie można było zrozumieć go na opak. Trzeba by było opanować chwilowe nerwy, bo... mogłyby mieć swoje konsekwencje...
Od razu wam zaznaczam, że spotkacie tutaj niebywały klimat świąt i zagadek. Czytając tą książkę czułam się niebywale szczęśliwa, jakby w każdym słowie zaklęta była radość, a przez nas przeczytane pobudzało je w nas. Książka zezwala nam wierzyć w magię, uwalnia z nas zaklęte dziecko i sprawia, że wierzymy w to, co wcześniej wydawało nam się nieosiągalne.
Bajka zaczyna się dosyć nietypowo, gdyż dwójka rodzeństwa wyjechała w odwiedziny do dziadków, którzy mieli odebrać ich z peronu. Do tego dziadkowie są bardzo strojnie ubrani i mieszkają w bogatym zamku. Niestety nasi bohaterowie niezbyt przepadają za swoim kuzynostwem i to z wzajemnością. By umilić sobie pobyt zaczynają zwiedzać miejsca, które skrywają wiele tajemnic. Wszystko jest bardzo strojnie opisane, aż klimat świąt nam się udziela. To właśnie tam poznają magicznego słowika, który spełnia życzenia. Tylko uwaga, nie zawsze jest tak pięknie jakby miało być. Czy faktycznie przyniesie im tylko samo szczęście?
Świetna bajka dla młodszych...