Mój trzeci tomik Szymborskiej i nadal ta sama technika czytania : jeden wiersz rano, tem sam wieczorem. Nadal ta poezja chwyta mnie za serce, nadal się wzruszam, podziwiam i tylko żal, że kiedyś te wiersze mi się skończą. Nie mam potrzeby, ochoty, ambicji, ani możliwości, by cokolwiek opiniować, analizować, ani się wymądrzać. Jest cudnie.
Możliwości
...Wolę siebie lubiącą ludzi
niż siebie kochającą ludzkość.
Wolę mieć w pogotowiu igłę z nitką.
Wolę kolor zielony.
Wolę nie twierdzić,
że rozum jest wszystkiemu winien.
Wolę wyjątki.
Wolę wychodzić wcześniej.
Wolę rozmawiać z lekarzami o czymś innym.
Wolę stare ilustracje w prążki.
Wolę śmieszność pisania wierszy
od śmieszności ich niepisania.
Wolę w miłości rocznice nieokrągłe,
do obchodzenia na co dzień.
Wolę moralistów,
którzy nie obiecują mi nic.
Wolę dobroć przebiegłą od łatwowiernej za bardzo.
Wolę ziemię w cywilu.
Wolę kraje podbite niż podbijające.
Wolę mieć zastrzeżenia.
Wolę piekło chaosu od piekła porządku.
Wolę bajki Grimma od pierwszych stron gazet.
Wolę liście bez kwiatów niż kwiaty bez liści...
A ja - Ewa - wolę Szymborską.