Sprawa Trynkiewicza wzbudza do teraz emocje, przede wszystkim ze względu na medialne doniesienia i stworzenie ośrodka w Gostyninie oraz ustawie o bestiach. Książka, którą napisała Żarska dzieli się na dwie części. Pierwsza to wydarzenia z 1988 roku. Autorka tutaj opisała zbrodnię, ofiary, złapanie mordercy, przebieg śledztwa, wizję lokalną i sam proces z wyrokiem. Typowe suche fakty, w taki sposób jak lubię, dokładnie, bez jakichkolwiek rozważań – nie ukrywam jest tam to, co już widziałam z innych pozycji. Druga część już jest inna, to wydarzenia współczesne przed zwolnieniem Trynkiewicza. Żarska starała się przeprowadzić wywiady z osobami, które w śledztwie brały udział. Jedynie sam Trynkiewicz odmówił. Udało się jej porozmawiać z matką zabójcy, z policjantem prowadzącym śledztwo, z bratem jednej z ofiar, z fotografem biorącym udział w wizji lokalnej. Jedyna rzecz, która jest niejasna i dla pisarki i dla mnie - w jaki sposób udało mu się obezwładnić i wywieź do lasu trzech chłopców jednocześnie.
Niestety utwierdzam się w przekonaniu, że oprawcy mają więcej praw niż ofiary. Morderca siedzi w cudnym miejscu, mając wszystko, co chce, oczywiście oprócz wolności, cały czas przed osadzeniem miał opiekę policji, wsparcia natomiast do dzisiaj nie mają rodziny, niektóre osoby popełniły samobójstwo – nikt ich nie wsparł. Niestety dzieje się tak zawsze, póki sprawa jest medialna mamy artykuły, urzędników, którzy obiecują złote góry, do czasu aż nie będzie nowej sprawy....