Love letter to whisky to moja pierwsza książka tej autorki, którą czytałam i też pierwsza, w której było tak dużo Red flag. Ta książka wywołała we mnie wiele skrajnych emocji, co więcej uważam ją za przestrogę dla Wszystkich niezdecydowanych osób. A także tych, którzy są stroną raniącą a nie zranioną.
"Ale problem z whiskey polega na tym, że to uparty napój, który nie pozwala się ignorować".
Przedmowa, którą dostajemy od autorki z jednej strony przygotowuje nas na ciężkie chwile a z drugiej jest pewnym wytłumaczeniem. Początek znajomości głównych bohaterów zaczyna się nieco... ciężko. "Zobaczyłam go pierwsza, ale to nie miało znaczenia. Bo on zobaczył ją". To zdanie niesie w sobie wiele trudnych do opisania emocji. Może i wspomnień, ale na pewno nie przygotowuje na to co nas czeka sięgając po tę historię.
"Okazało się, że plama z whiskey jest równie trudna do usunięcia jak tatuaż, i zastanawiam się, czy kiedykolwiek uda mi się z niego w pełni oczyścić".
Od samego początku mamy wrażenie, a nawet jest ono nam opisane że miłość między Jamie i B jest... toksyczna. W którymś momencie B zdaje sobie z tego sprawę, ale wiecie jak to jest za młodu porywy serca są silniejsze od rozumu więc ciężko odmówić. Z czasem przyzwyczajenie wygrywa nad logiką, więc wszystko staje się spiralą. I ta książka o tym opowiada. Najciekawsze, że oni w ogóle nie byli w związku przez prakt...