Współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar
Jesteście typem czytelnika, który mocno przeżywa wszystko to, co dzieje się w danej książce, czy raczej podchodzicie do fikcji literackiej ze zdrowym dystansem?
Ja jestem ogólnie bardzo emocjonalna. Wiele rzeczy mnie wzrusza i potrafię rozczulić się w mgnieniu oka, ale również tyle samo czasu zajmuje mi zdenerwowanie się i wyrzucenie swojej frustracji. Nie inaczej jest w przypadku książek. Im więcej emocji wywołuje we mnie dana publikacja, tym najczęściej bardziej mi się podoba. A jak było w przypadku drugiej części dylogii "Let me know" autorstwa Zuzanny Wólczyńskiej? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Akcja "Let me love you" rozgrywa się dwa lata po tym, jak Noah wyjechał z Kalifornii. Przez ten czas zarówno jego życie, jak i to, które wiedzie Bee, uległo znacznej zmianie. Oboje zamieszkali w zupełnie innych miastach, podjęli pracę oraz rozpoczęli studia. Mogłoby się wydawać, że żadne z nich nie rozpamiętuje ostatnich wspólnych wakacji, ale czy aby na pewno?
Jedno jest pewne. Odnowienie kontaktów będzie dla nich albo czymś, co ostatecznie ich zniszczy, albo impulsem, który połączy ich aż do śmierci. Czy związek na odległość w ogóle ma szansę przetrwać? Czy skrzętnie skrywane tajemnice dokonają spustoszenia w ich światach? Czy miłość okaże się wystarczająca, by pozostawić przeszłość za sobą? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że po przeczytaniu pierwszej części...