Natchniony inspirator epokowego przewrotu, wizjoner nowej szczęśliwej cywilizacji ? wyobrażenie o wodzu rewolucji przez dziesięciolecia miało jeden wymiar: kanonizowanego świętego, wielkiego, genialnego, niedościgłego. Bezkrytyczne bałwochwalstwo przejawiała nie tylko radziecka historiografia. Duchowy pokarm leninizmu był obowiązujący dla każdego obywatela ZSRR. Lenin w oślepiającym blasku swej świętości wydawał się człowiekiem, któremu okrutny los nie pozwolił dokończyć wzniosłego dzieła. Wierzono, że jego dziedzictwo wypaczył Stalin, obracając świetlane obietnice bolszewików ? sprawiedliwość, pokój, wolność w idealnym świecie ? w okrucieństwo, strach i zniewolenie. A jednak to właśnie Lenin uznał, że ten nowy świat można zbudować tylko przemocą. Pragnął ziemskiego szczęścia dla ludzi ? przynajmniej tych, których nazywał proletariatem ? uważał jednak za normalne budowanie owego szczęścia na krwi i przymusie. To on powołał do życia wszechpotężną CzK, niszczył cerkwie, zapoczątkował systematyczną eksterminację kułaków, wydał wyrok na carską rodzinę... Dmitrij Wołkogonow, historyk, generał armii radzieckiej, dyrektor Instytutu Historii Wojskowości, autor słynnej trylogii Wodzowie (Lenin to po Stalinie i Trockim tom ostatni), jako specjalny pełnomocnik prezydenta Jelcyna miał dostęp do archiwum Lenina ? najświętszego sanktuarium komunistów, gdzie spoczywały nigdy nieopublikowane pisma i notatki tego, który wywarł bodaj największy wpływ na historię XX wieku. Dlaczego ukryto ślady działalności człowieka, którego miliony ludzi czciły jak Boga? Czy dlatego że wśród owych tysięcy zatajonych dokumentów są również takie, które odzierają jego wizerunek z nimbu boskości ? jak notatka z 1917 roku: ?W tajemnicy przygotować terror: koniecznie i pilnie.? Nie myśliciel i prorok, a brutalny jakobin, kopiący głęboki grób dla milionów ofiar w imię ułudy świetlanej przyszłości. Nie geniusz, a przekleństwo swojej epoki. To Lenin, nie Stalin był twórcą radzieckiego totalitaryzmu ? taką prawdę o ikonie XX wieku odsłania Wołkogonow i na własnym przykładzie człowieka, który przeszedł bolesną ewolucję ? od ortodoksyjnego marksisty do zdecydowanego przeciwnika bolszewickiej dyktatury ? rozważa, dlaczego w ludzkich umysłach bastion leninizmu bronił się najdłużej. Dlaczego przez dziesiątki lat po śmierci Lenina mit ojca rewolucji przesłaniał postać ojca terroru, który skonstruował bezwzględną machinę ucisku na nieznaną wcześniej skalę, a życie ludzkie zmienił w nieważny czynnik statystyczny.