Książka ciekawa, jeśli chodzi o warstwę informacyjną, powstała ze szczytnych pobudek (upamiętnienia lekarzy i pielęgniarek, którzy ratowali więźniów z Auschwitz zaraz po wyzwoleniu). Niestety forma jej nie dorasta. Fragmenty faktograficzne przecinane są wstawkami fabularnymi, które są nieco infantylne i nie oddają klimatu czasów (jeśli porównamy je do autentycznych wspomnień). Zastanawiałam się, kto jest właściwym adresatem tak podanej treści – nastoletni uczniowie? Na pewno jest to lektura mniej drastyczna i przystępniejsza, a przy tym całkowicie pozbawiona walorów literackich w porównaniu do np. „Medalionów” Zofii Nałkowskiej.
Przez owe wstawki fabularne miałam czasem trudność z oceną, czy autor czerpał bezpośrednio ze wspomnień lub innych dokumentów, czy puścił wodze fantazji. Przy wszystkich zastrzeżeniach, należy mu się uznanie za przypomnienie tak ważnych postaci, jak Naczelny Lekarz PCK organizujący szpital dla byłych więźniów, Józef Bellert.